ŻABA Z PERSPEKTYWY ORANGUTANA
"nie pisz o miłości chłopcze
bo to zupełnie jakbyś
maślanym diamentem
wyskrobywał laurkę
w kamieniu z waty cukrowej
pisz o całej reszcie
bo tylko tę resztę
da się zmanipulować
i pamiętaj
sztuka to nie
konkurs konkurs konkurs
a wygrana
nie za ból
nie za biedę"
Kaka
W tym
wierszu nie byłoby nic niezwykłego, można by go śmiało przypisać
jakiemuś przewrażliwionemu nastolatkowi, który cierpi z
powodu broczącego trądzika jednak jest on wynikiem pewnego dość
niezwykłego eksperymentu. W latach 50-tych na uniwersytecie Cambridge
banda rozentuzjazmowanych zoologów-prymatologów
uraczyła pewnego wybitnego przedstawiciela człekokształnych, orangutana
nazwanego Kaką tygodniowym odosobnieniem w komorze
deprywacyjnej… Unoszący się w totalnych ciemnościach, niemal
lewitujący w siarczanie magnezu Kaka był regularnie odżywiany za pomocą
wymyślnej kroplówki, za pomocą której aplikowano
mu substancje odżywcze i wysokie, jak wtedy sądzono, dawki salvinoryny
a… W dzisiejszych czasach eksperyment ten uznano by zapewne
za niehumanitarny ponieważ stężenie salwinoryny w osoczu krwi było de
facto nieludzko niskie, śladowe przez co szczątkowe oznaki świadomości
mogły być niewystarczająco szczątkowe…! Kaka był orangutanem
wybitnym ponieważ od najmłodszych lat był uczony komunikować się z
eksperymentatorem za pomocą alfabetu Braille'a i również
przy okazji tego niesamowitego doświadczenia mógł
relacjonować swoje wrażenia wystukując znaki na brajlowskiej maszynie
do pisania. Przez bite 7 dni Kaka nie napisał nic. Ani drgnął. Jakby
się obraził za te komfortowe wczasy jakby strzelił klasycznego
badawczego focha lub rozpłynął się w światło. Spekulowano na podstawie
wyników badania elektroencefalografem, że jego procesy
myślowe mogły być zanadto zaburzone. Jednak kiedy wszyscy naukowcy
stracili nadzieję w ostatniej godzinie eksperymentu, jakby ostatkiem
władz umysłowych, pisząc powolutku, wystukując swój
komunikat niemal kropeczka po kropeczce, jakby przesadnie skrupulatnie
Kaka dał nad wyraz silny dowód na to, że był w pełni władz
umysłowych choć potargana krzywa ostrych szczytów i dolin,
która wyskakiwała z elektroencefalografu nie wskazywała na
jakąś drastyczną zmianę . To był szok z goła! Takie coś i do tego nie
był to zwyczajowy codzienny komentarz odnoszący się do jego stanu
psychofizycznego - w rodzaju " zimno mi", "głodny jestem" czy płytkich
obserwacji "drzewo", "Steven". Nie, tym razem był to wysoce
abstrakcyjny twór, którego nie powstydziłby się
może i nawet jakiś homo sapiens! Poemat o miłosnych poematach! Takiego
efektu nie spodziewał się absolutnie nikt w najśmielszych
oczekiwaniach. Ten dobrze udokumentowany eksperyment był teraz
dyskutowany na wszystkich uniwersytetach świata przez uczonych każdej
dziedziny ponieważ jego wynik był tak oszałamiający. Mijały miesiące
debat i dochodzeń Kakę badano na wszelkie możliwe sposoby a był tym
bardziej kłopotliwy dla badaczy im bardziej żywy - ponieważ trudno
dorwać sie do enigmy mózgu i zrozumieć czym rożni się on od
innych orangutanich, kiedy nie da się go pokroić i tych
plastrów przełożyć na liczby porównawczych
wyników analiz. No i Kaka bez doświadczania deprywacyji
sensorycznej i bez salvinoryny we krwi nie był już taki błyskotliwy i
nie miał w sobie nic a nic z poety. Wrócił do
krótkich jednosłownych blebleizmów w rodzaju
"banan", "melon", "siku" i ani mu w głowie było zajmowanie się
odpowiadaniem na pytania tych wszystkich ciekawskich z gatunku homo -
naukowców, dziennikarzy, duchownych wszelkiej
maści… Starano się zanadto go nie denerwować i nie
nadwyrężać poznawczo licząc, że w którymś momencie
znów zaskoczy, zatrybi a mechanizm jego poetyckich zębatek
znów ułoży się w odpowiedniej konfiguracji. Niestety
miesiącami trwało jego otępienne milczenie… W końcu pojawiły
się plotki, że cały ten eksperyment i jego wyniki spreparowano, że te
nagrania filmowe, że to EEG to wszystko produkt rządnych sławy badaczy
liczących na dotacje na badania w tej nieobiecującej gałęzi nauki.
Kiedy sprawa ucichła a o wydarzeniu media zapomniały jak o kolejnym
uprowadzeniu przez latający spodek , jak o kolejnej płaczącej madonnie
- jeden z prymatologów, opiekun Kaki przyznał oficjalnie w
mediach, że wiersz został spreparowany, że to wszystko nie do końca tak
wygląda jak to pierwotnie przedstawili. W oficjalnym oświadczeniu Kevin
Marvick powiedział, że wiersz owszem napisał orangutan ale
przedstawiono go opinii publicznej w niepełnej formie. W oryginalnej
wersji wiersz kończy się słowami " a żaby to nie kosmici" - oznajmił
Marvick. Co oczywiście zupełnie nie miało sensu i zostało pominięte,
żeby nie zaburzyć spójności wiersza, którą ten
bez tego wersu z pewnością posiada. Uznano to po prostu przy milczącej
zgodzie za szum, przypadek jakieś tam niepomyślne uderzenia
niezgrabnych palców Kaki. Tłumaczył jednak, że rzetelność
badawcza nie pozwala mu tego dłużej ukrywać i za cała tą przykrą
historię bardzo przeprosił i oznajmił, że ma nadzieję, że pełna treść
wiersza przyczyni się do postępu naukowego, pozwoli rozwikłać tajemnice
Kaki itd itp. Temat Kaki znów stał się popularny i ku
radości wszystkich to zainteresowanie nie było bezowocne.
Otóż po wnikliwej analizie wyników badań, po
skwantyfikowaniu doszczętnym i przetrawieniu tego przez matematycznie
dociekliwe umysły - odkryto, że aktywność umysłowa Kaki, choć jego
codzienny behavior na to nie wskazuje, to w istocie myślenie poezją.
Wniosek ten był dla badaczy dosć zaskakujący ale widać było czarne na
białym, że aktywność mózgu Kaki podczas pisania sławnego już
na cały świat poematu, jak i podczas wykonywania jakiejkolwiek innej
czynności nie wykazywała znaczących różnic. Okolice
mózgu odpowiedzialne za formułowanie złożonych sentencji,
zdań, operowanie abstrakcyjnymi pojęciami - były zawsze tak samo
aktywne nawet jeśli Kaka pisał jedynie o tym, że ma ochotę się
wykupkać. Okazało się, że nie dość, ze orangutan może być poetą to
jeszcze może być nim cały czas! Niektórzy nabrali
przeświadczenia, że poezja może być głęboko wdrukowana w orangutani
neuronalny substrat lub connectome jak już wtedy nazywali to
niektórzy specjaliści od mózgu. Oczywiście
pojawiały się zastrzeżenia, że mózg to nie Kaka sam w sobie,
że Kaki jako takiego wcale tam nie ma, że on umysłu w istocie nie
posiada , nie mówiąc o duszy, którą poeta
posiadać powinien i dlatego nie można go górnolotnie,
przesadnie uznać za AUTORA sensu stricto - ale to już były głosy
skrajne amatorów, filozofów…
Mówiono też, że wiersz to przypadek właśnie dlatego, że ta
aktywność neuronalna nie jest nigdy inna i nie ma warunków,
w których wynik można byłoby powtórzyć, wielu
straciło już nadzieję na to, że Kaka swój wyczyn
zreplikuje… Jednak całe to zamieszanie sprawiło, że zdjęcie
przedstawiające Kakę stało się niemal tak znane jak zdjecie
przedstawiające twórcę teorii względności wypinającego
język, sprawiło również że pieniądze, które szły
na prymatologię rzeczywiście były coraz większe i większe na co
wcześniej się nie zanosiło. Grono naukowców z Cambridge
wciąż wierzyło, że Kaka jeszcze się przebudzi z letargu, że to skakanie
po wybiegu i żucie bananów mu się znudzi. Jednak sam Kaka,
nasz bohater został całkowicie obojętny na wszelkie zaczepki a pytanie
dotyczące znaczenia wiersza majestatycznie ignorował… Kaka
stał się wieszczem i jego legenda, mit na jego temat pęczniały
wykładniczo i im bardziej wiersz swój zmilczał tym bardziej
był podziwiany. Pojawiła się nawet grupa wyznawców, rodzaj
fun clubu, ludzi, którzy odwiedzali Kakę w Cambridge
regularnie. Byli wśród nich np studenci fizyki,
którzy wierzyli, że wyczyn Kaki to niezbity dowód
na to, że mechanika kwantowa daje o sobie znać w makroskali, że Kaka
będąc w komorze deprywacyjnej w istocie znajdował się w wielu stanach,
w których być na co dzień nie może i siódmego
dnia nastąpił globalny kolaps funkcji falowej, jednorazowy i
niepowtarzalny, przez co niereplikowalny… ale to byli jacyś
studenci zupełnie nierozumiejący, ze ta komora nie spełniała
warunków, Kaka nie był odizolowany totalnie, że informacja
kursowała w te i na zad od Kaki do zewnętrza w ilościach
niepoliczalnych, że to bzdura zupełna… Niektórzy
spekulowali, ze skoro orangutany są w stanie tak dobrze się zaadaptować
do ludzkich warunków to może kiedyś kiedyś, bardzo dawno
temu orangutany mogły żyć wśród ludzi, pisać poezję,
uprawiać filozofię. Znalazło się nawet kilku szalonych
młodzieńców palących w para religijnym kulcie szałwię w
jakichś zupełnie niewyobrażalnych ilościach, którzy
twierdzili, że sam Arystoteles był orangutanem… Historia z
Kaką szybko się wypaliła, uznano to za pseudonaukę a jeśli ktoś słyszał
potem czasem o Kevinie Marvicku lub innych autorach tych badań to
szanowano ich za zupełnie inne, pomniejsze badania, które
nie miały w sobie nic a nic z takiej cudowności…
Kaka
10.12.2013
|