PUDEŁKO ŚWIROWNIA

X - pan historyk z gaciami spuszczonymi z nienacka do kolan. Opowiada historie nie stworzone - wtrąca mnóstwo zdań - pomiędzy wierszami. Zupełnie jakby mówiły do niego 2 lub 3 osoby jednocześnie. Twierdzi, że jest/był prawnikiem. Trójka młodych ludzi - chłopak błąkający się po korytarzu jak lunatyk, z oczami podbitymi od nieznanych mi proszków. Wygląda na niedomytego - kiedy pytałem dlaczego tu jest odpowiadał, że się boi - ale nie potrafił odpowiedzieć na pytanie - "Czego konkretnie się boisz?". Lęk go obezwładnił, sparaliżował, tak, że nie wie dokąd idzie i po co. Ciężcy gatunkowo ludzie z kategorii - zapomniałem jaką zagadkę sobie zadałem. Zabawny obłęd dla obserwatora, dla czującego, myślącego smutek wzbogacony refleksją, że to niewinne i dziecinne uśpienie rozumu ma wartość. Unikatowość, oryginalność, anormalność i na wszystko proszki nieobliczalne co to niewiadomo gdzie ci uwiąd spowodują... Wszyscy są tu bardzo przytomni i przeczuleni na swoim punkcie... Nie mów do nich i się nimi nie zajmuj - to najprostsza recepta na poradzenie sobie z ich problemami. Twój problem też jest tylko twój. Twój mózg kontra reszta świata - szachowa rozgrywka w imię twoich skromnych zasobów obliczeniowych... Nie ma co liczyć - trzeba zadbać o 3 posiłki dziennie, zęby rano i wieczorem i proszki, proszki, proszki...

Grube i śmierdzące kobitki, jak bąbki z ruskiego bombowca krążą po oddziale w poszukiwaniu żarcia i słownej psoty erotycznej - "Ty chłopie zapomniałeś chyba gdzie jest punkt g?". Jak satelita po esofloresowatej trajektorii krąży też Pan Y, któremu niczego na pierwszy rzut oka nie brakuje - prócz słów - jak się można po kilku dniach przekonać. Dwumetrowej wysokości paker okupuje telewizor dumnie zakładając ręce w swoim dresie... Starsze panie są najspokojniejsze - zupełnie miłe - jakby zesłane tutaj na przedostatni przystanek. I to wszystko na oddziale, w pudełku - gdzie prawie wszystko widzisz i słyszysz - bo ma architekturę nie pozwalającą na izolację samotną.

Nie czytać - bo się nie da. Myśleć też - bo telewizor słychać wszędzie i wszyscy zaglądają ci przez ramię jak coś skrobiesz jak teraz... Nie wierzysz w błąd a jednak tą nieoznaczoność należy namierzyć i puknąć bombką chemiczną. dla całej reszty świata ta maskarada. W błogostanie chemicznym. W błogostanie chemicznym rodzą się antypsychiatryczne koncepcje - a potem rewolucje psychotyczne rozmywają się dzień po dniu. Mania przebija się pomiędzy nimi - w momenty podminowane z myślami przednimi. W dresach i pidżamach jest najgorzej - bo najdalej od wyjścia, w sali sypialnej też dalej - na korytarzu bliżej - w końcu ja też zacznę krążyć. Spacer - książka, notatnik, posiłek, telewizor, kolega pacjent i pętelka czasu zamknięta...

Chodzenie uspokaja, pisanie również... Właściwie chciałbym wchłonąć w "świrowni" wszystko - każda sekunda jest niezwykła. Każda uczy równowagi. Kiedy zorientujesz się o co chodzi TYM ludziom, to bez problemu ogarniesz NIE TEGO człowieka. Normals jest trywialniejszy - za prosty, płaski. Chcę wszystko zapamiętać żeby wniosek był trwały....

A Ci dookoła nieustannie zapominają dokąd szli, po co, dlaczego, czego się bali, co chcieli oglądać w TV, jak się umyć, jak się ubrać i stąd wyjść, jak kochać i budować w sobie nowe stany. Bo najprostszym dobrym słowem byłaby tu "zawieszka". Oni się zawieszają a potem resetują i trudno im wrócić do stanu wyjściowego, do jakiegoś prapoczątku milusiego.

Łechcą te natręctwa, obsesje, manie i drugie światy równoległe, kolejne wymiary - tutaj trzeba nauczyć się znikąd wracać. - to jest takie kosmiczne lotnisko - komiczne letnisko. - gdzie kosmici i letnicy mijają się w pędzie elektrycznej aktywności swoich zacnych galaret...

W przerwach gadki, prozaiczne, zwyczajne. Czasami ktoś głośno beknie, pierdnie lub krzyknie ale to nic - to miejsce z załamanymi, powyginanymi zasadami. Jak długo można żyć w "zawieszce"? Jak znajdziesz energooszczędny wahadłowiec napędzany dobrą chemią, wtedy z zawieszenia bujasz się do punktu g który jako atraktor staje się twoim celem i gonisz ale zupełnie spokojnie - tak żeby nikogo swoim popierdzielaniem nie obrazić.

Szukanie tego właśnie punktu to czysta radość - to to rozkoszne rozdziawienie pozwala nawiązać kontakt z tymi spoza tego pudełka z dopalaczami. A kiedy już masz dietę - nikt ci nie podskoczy, bo rozbujałeś się do lotu istnie kosmicznego - do nowego punktu zero. Ze spakowanymi wymiarami w czaszce.

TV, papierosy, prochy, sex, żarcie, hierarchiczne zabawy w grupie - w to inwestują wariaci? - czy to chore!? To kwestia proporcji... A te jak wiemy dla każdego inne? Różne. Milionowa toczka. W końcu sam krążysz - TV, książka, kumpel i czekasz aż coś w końcu ktoś ustali - jaką hipotezę uznajemy za prawdziwą, która egzotyczna nazwa pozwoli jechać na odpowiednich dopalaczach? Jaki dialog jako scenariusz sprawdzi się dla Pana X, Y,Z w tej zabieganej rzeczywistośći, pląsającej niezależnie od chęci dobrych... To wzory, które tworzysz coraz bardziej precyzyjnie opisując. Kiedy wiesz czego się boimy, czego chcemy, popierdalamy kiczowate książki jedna za drugą jako bubel po taniości... Anomalie są atrakcyjne i nie należy ich usypiać ani zamykać. One mogą hulać po swojemu. TV, papierosy, prochy, sex, żarcie, hierarchiczne zabawy...

3.1.2010

designed by Ratz